Przypadek…

Jestem chora, jakiś wirus zaatakował mi struny głosowe. Normalnie, nie mogę mówić. Ale zadzwonił telefon, więc odruchowo odebrałam i…:

-Antoś – pyta głos wyraźnie starszego pana.

-Nie, to pomyłka – mówię swoim nowym głosem mężczyzny pijącego przez ostatnie 20 lat. I słyszę…

-Antoś, weź nie pier..l i słuchaj…

Rozłączyłam się. Być może, zupełnie niechcący, zakończyłam wieloletnią znajomość. 🙂 Przepraszam pana Antosia i jego kolegę.

Imieniny

Nie obchodzę imienin, nie piekę ciasta, nie „stawiam” w pracy. A jednak, mimo to,  miło mi jest, jak ktoś powie, wszystkiego dobrego 🙂 Zgodnie z kalendarzem, miałam dziś imieniny, o których pamiętali wszyscy (znaczy dużo osób, nie wiem, czy wszyscy), w każdym razie mąż nie pamiętał. Nie złożył życzeń, nie przytulił, nie dał całusa. Nic. A przecież kalendarz Google informuje go codziennie, czyje dziś są imieniny. Czytaj dalej

Wiosna wręcz rzyga kwiatami i to jest piękne ;) 

Drzewa wokół mojego miejsca zamieszkania oszalały. Uwielbiam ten moment w roku, kiedy jest naprawdę malowniczo. Zieleń świeża, nasycona, jeszcze nie zmęczona kurzem, spalinami i ogólnie pojętym oddechem cywilizacji, miasta.  Kwiatki na drzewach, obiecując owoce, uzmysławiają mi, iż wszystko panta rhei, wszystko płynie i mimo, że pojawia się znów, to jednak jest inne niż ostatnio. Kocham wiosnę, i choć wiem, że nie jestem oryginalna, mało mnie to zajmuje 🙂

                  Znajomym blogerom i innym zainteresowanym powiem, że to obiektyw iP6+ zdjęcia powyższe uchwycił 🙂

Bananowiec z mikrofali

Korzystając z dnia wolnego, marnuję czas i przekopuję internet. Na fanpejdżu (lubię polski zapis 🙂 ) Wiem co jem Kasi Bosackiej znalazłam link do bloga, gdzie autorka odsyła jeszcze do kolejnego… W każdym razie szybkie ciasto z mikrofalówki. Ja wiem, że niezdrowo i w zasadzie nie lubię, ale czasem człowieka tak przyciśnie, że warto mieć jakiś przepis pod ręką.  Od razu wypróbowałam, jako że nakład pracy niewielki – stać mnie na 5 minut 🙂 Zrobiłam z dwóch porcji. Użyłam mąkę bezglutenową. Piekłam 10 minut. I jest. I wyszło. Trochę gumowate, jak to potrawy traktowane mikrofalami 😉 Po wystudzeniu lepsze. Duuuużo lepsze 🙂  Listki szałwii i mięty zalałam gorącą wodą, dorzuciłam plasterek limonki i miałam pyszny podwieczorek 🙂                            

Sok owocowo-warzywny

  Muszę, no muszę kupić sobie wyciskarkę do soku. Oczytałam się, naoglądałam filmiki na yt i powinnam rozstać się z około 2 tysiącami. To katastrofa. I nie wiem, czy stać mnie na taki gest wobec siebie. Najlepszą, wg mnie (po przekopaniu internetu), wydaje sie być Kuvings. Ale może ktoś, kto tu zagląda ma jakieś doświadczenie w temacie i podzieli się ze mną nim. Póki co, na zdjęciu, liście szpinaku, ciemne winogrona i rabarbar zblendowane i dolane do nich wyciśnięty sok z dwu pomarańczy i połowy limonki. Na zdrowie!

Kawa

Nie myślałam, że kawa ma znaczenie. Zawsze mówiłam, ze mnie nie pobudza, ze piję, bo lubię. A tu masz! Od rana w drodze (wstyd sie przyznać) po lekarzach. Około 14 zlądowałam w jakimś centrum handlowymi czuję, że muszę, muszę, bo inaczej nie dotrze juz do mnie żadna informacja ani droga wizji, ani fonii.  Weszłam do Grycana i poprosiłam espresso dożylnie 😀 pan się uśmiał, ale zrozumiał. Wypiłam na stojąco, jakbym była we Włoszech i udało się. Wszystko wróciło do normy. Podstawowe funkcje życiowe zostały przywrócone. Stało się. Jestem uzależniona 😉

Trochę mi się nie chce…

Czy to z powodu wiosny, czy z innych powodów, nie chce mi się nic. Nie lubię tego stanu u siebie. Nie potrafię zaakceptować siebie rozmemłanej, rozlazłej, jakiejś takiej, jak nie ja. Czasami tak miewam, ale teraz jest o wiele gorzej, bo nawet zakupami nie jestem zainteresowana. Nawet. Przytyłam 2 kilogramy, co ma duże znaczenie przy wyborze rozmiaru i myślę sobie, że przecież, jak się ogarnę, to schudnę, więc po co mi nowa zbyt obszerna sukienka. Tylko że wziąć się za te dwa kilogramy też mi się nie chce. Ech. 😦  Taki ślimak ze mnie… Dobrze, że wiosna próbuje się u nas zadomowić… Choć tyle 🙂